Archiwum luty 2016


lut 23 2016 Szczęście jest blisko...c.d...
Komentarze: 0

Witam wszystkich wróciłam z Moją Kochaną Zuzienką z zakupów, dziś mam jak zawsze świetny humor Zuzia dodaje mi z rana tyle energii a poza tym w dobrym nastrój wprawia mnie myśl, że jeszcze tylko kilka dni i zobacze Mojęgo ukochanego Męża:) Tak Mój Mąż pracuje w zupełnie innym mieście...jesteśmy, że tak powiem od pewnego czasu małżeństwem na odległość. Niestety sytuacja zmusiła nas do podjęcia tak trudnej decyzji...w sumie to widujemy się czasem tylko 1 dzień w tygodniu..Podjęcie decyzji o takim właśnie życiu nie było dla nas łatwe...wymagało od nas wielkiej odwagi...ale mamy córeczke i za każdym razem kiedy jest nam cieżko wiemy, że wszystko robimy tylko dla niej. Zostałam sama w domu, który nie do końca jest nasz i który,że tak powiem jak narazie odziedziczyliśmy z wiecznym lokatorami, którzy nie mają wogule pojęcia o funkcjonowaniou domu. Codziennie zmagam się z tym problemami, ale wiem, że kiedyś się to wyjaśni i ta myśl napawa mnie optymizmem, a wtedy jak Zuzia będzie dorosła będzie miała swóją połowę domu.....:)

lut 22 2016 Szczęście jest blisko...
Komentarze: 0

Długo zastanawiam się nad założeniem tego bloga, w sumie to do jego założenia troszkę nakłonił mnie Mąż, który od pewnego czasu jest dla mnie oprócz Naszej ukochanej córeczki stał się najwążniejszą osoba w moim życiu. Nakłaniał mnie długo, aż w pewnym momencie pomyślałam sobie a co mi szkodzi, aż tak dużo osób nie czyta blogów tego typu, więc będę anonimowa a potem pomyślałam sobie, że może Nasza historia pomoże komuś podjąć ważne decyzje i odnaleźć drogę do szczęścia, która nie zawsze jest łatwa, ale we dwójke zawsze raźniej. MY powoli ją odnajdujemy...:) Bo o tym będzie Mój blog, doweidziecie się z niego jak trudne decyzję trzeba czasem podjać, jak trudne jest małżeństwo ile trzeba mieć samozaparcia w sobie, żeby nie poddać się od razu...Kiedy myśle o moim małżeństwie to wiem, że od pierwszego spotkania z moim Mężem byliśmy sobie przeznaczeni, ale myślę także, że żadne z nas na samym początku nie wiedziało w co się pakuje...Wszyscy nam powtażali, że będzie trudno, że to nie żarty, ale dla nas liczyło się zawsze tu i teraz...wiele przykrych i bolesnych rzeczy wyszło od razu po ślubie..po 2 latach małżeństwa musieliśmy zmierzyć sie z ogromnym problemem z którym walczymy do dziś...ale najważniejsze, że mimo wszystko jesteśmy razem :) Pozdrawiam wszystkich, posiadających problemy, nie martwie się zawsze z nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji znajdzie się rozwiązanie...walczcie dzielnie....w myśl idei dopuki walczysz jesteś zwyciescą a poddać możesz się zawsze:)